czwartek, 6 września 2018

Flight to Lusaka

Ahoj! W pierwszym poście zapomniałam wyjaśnić skąd taka, a nie inna nazwa bloga. Muzungu w kulturze afrykańskiej oznacza białego człowieka, najczęściej zamożnego, bo skoro biały to na pewno majętny. Miałyśmy okazję się o tym przekonać gdy czterech lokalnych panów obsłużyło nas na lotnisku. Za usługę przeciągnięcia naszych walizek do oddalonego około 300 metrów pickupa policzyli nam 20 USD, nieświadome niczego dałyśmy im ten hajs. Później dowiedziałyśmy się, że średnia dniówka Zambijczyka, taka nie najniższa, nie najwyższa to 3/4 USD, zatem panowie nas całkiem ładnie wydoili, w końcu jesteśmy muzungu. Muzungu na Czarnym Lądzie, biała ja na czarnej ziemi, zamożna bynajmniej nie jestem, biała - a i owszem.

Nasza podróż do Zambii.

Jak wspomniałam w pierwszym poście, leciałyśmy we 4, tzw. #zambiateam, jak samozwańczo zwykłyśmy siebie określać. Wszystkie leciały do Lusaki, ale tylko ja z Anką zostaniemy tutaj na rok, Weronika z Eweliną najbliższe 12 miesięcy spędzą w oddalonej około 700km na północ od Lusaki, Mansie.

#lusakateam: ja, Anka, Ewelina i Weronika
Podróż, nie powiem, że tułaczka, bo byłoby to przejaskrawieniem, obejmowała 3 loty, 2 przesiadki, ponad 12 godzin w powietrzu, a przy tym niewiele snu. Warszawa – Frankfurt (Niemcy) – Addis Ababa (Etiopia) – Lusaka (Zambia). Generalnie poszło gładko, ale pewne problemy pojawiły się już w Warszawie, samolot na starcie miał około 50 min opóźnienia, a my miałyśmy niecałe półtorej godziny na przesiadkę we Frankfurcie, gdzie musiałyśmy jeszcze zmienić terminal. Nie obyło się bez przebieżki, ale udało się zdążyć i to wcale nie na styk. Do Etiopii doleciałyśmy na czas, ten lot był najdłuższy, 7 godzin w chmurach. Etiopskie lotnisko było swoistym preludium afrykańskich standardów i infrastruktury. Łazienki bardzo wyraźnie odstawały od tych do jakich przyzwyczajeni jesteśmy w Europie. No ale nie o toalety w tym wszystkim chodzi.

Lotnisko w Addis Ababie (Etiopia)
Ostatni lot, już bezpośrednio do Lusaki, okazał się towarzyską niespodzianką, gdyż do rzędu, który zajmowały Ania z Weroniką dołączyła siostra zakonna. Wymiana uprzejmości po angielsku, po czym chwilę później okazuje się, że mamy do czynienia z Polką. Siostra Edyta, bo tak miała na imię nasza towarzyszka podróży, reprezentuje Siostry Służebniczki NMP, od 15 lat posługuje w zambijskim szpitalu w miejscowości Katondwe, oddalonej niecałe 300 km na wschód od Lusaki.

Z siostrą Edytą, towarzyszką podróży z Addis do Lusaki
4 września roku pańskiego 2018, godzina 13.00 (gwoli ścisłości Lusaka jest w tej samej strefie czasowej co Polska, więc obyło się bez tych wszystkich jetlagów i przesunięć zegarka), jesteśmy w Lusace. Czas na formalności, załatwiłyśmy miesięczną wizę, której mamy nadzieję nie przedłużać, gdyż siostra Prisca, którą już przedstawiłam, musi nam załatwić tzw. work permit, które umożliwi nam pracę wolontariacką i bez przypałowy pobyt w Lusace. Mamy wizę, idziemy po bagaże, trochę z duszą na ramieniu, gdyż nasze koleżanki, dwie Dominiki, które obecnie pracują na misji w Kasamie, gdy leciały do Lusaki taką samą ścieżką jak my, doświadczyły wątpliwych przyjemności. Jednej z nich zaginęły obydwa bagaże, drugiej jeden. Niezbyt sympatycznie, toteż my same asekuracyjnie podchodziłyśmy do tematu. Dzięki Bogu każda znalazła swoje walizy, bez ubytków, wszystkie kółka, uchwyty, a co najważniejsze zawartość, były na swoim miejscu. Siostra Prisca czekała na nas na lotnisku, a oprócz niej komitet powitalny dziewczynek, które wykonywały lokalne tańce i pokazy dla innej siostry, Teresy, matki generalnej sióstr salezjanek, która jak się okazało leciała  tym samym lotem co my z Addisa do Lusaki. Także już na wstępie miałyśmy okazję na żywo usłyszeć lokalne śpiewy okraszone tańcem.


Iście afrykańskie powitanie siostry Teresy

Apropos śpiewów, znacie tą piosenkę: Susanna, I’m crazy loving you? Odkąd dowiedziałam się (a było to w kwietniu tego roku), że moja misja będzie miała miejsce właśnie w Zambijskiej Lusace zwykłam przemieniać Sussanę na Lusakę i nucić: Lusaka, I’m crazy loving you. Czy takie loving to się okaże za rok, crazy na pewno, bo wszystko jest tutaj inne, o czym więcej w kolejnym poście.
Z Bogiem!